Niezależnie jak go traktować, jedno wiadomo na pewno – to komputer (prawie) MSI: z płytą główną, kartą graficzną, chłodzeniem procesora i obudową tej właśnie marki. Ten PC o wartości ponad 8000 zł z pewnością wywoła niemałe kontrowersje. No bo skąd pomysł na instalowanie w obudowie za ponad 200 zł 12-rdzeniowego procesora i karty graficznej o wartości 2500 zł? Do odważnych świat należy. Jednak czy ta odwaga aby na pewno jest uzasadniona? Odpowiedź znajdziecie w poniższym wpisie.

Komputer od MSI – specyfikacja

  • Procesor: AMD Ryzen 9 3900X
  • Karta graficzna: MSI Geforce RTX 2070 SUPER GAMING X 8GB GDDR6
  • Płyta główna: MSI MEG X570 UNIFY
  • Obudowa: MSI MAG Forge 100M
  • Pamięć RAM: Pamięć RAM Corsair Vengeance RGB Pro 2x8GB
  • Dysk: Seagate 1TB M.2 PCIe NVMe FireCuda 510
  • Zasilacz: Bitfenix Whisper M 850W 80 Plus Gold

PC od MSI – testy w grach

Jak komputer, w którym co najmniej połowa komponentów pochodzi od jednego producenta, poradził sobie w akcji? Postanowiłem to sprawdzić w następujących tytułach:

Jeśli chodzi o Dziki Gon, w 1080p potencjał tego komputera jest zwyczajnie marnowany. Nawet na wyższej rozdziałce (w mniej „graficznych” miejscach) jesteście w stanie wyciągnąć ponad 100 klatek na sekundę.

W lokalizacjach, które mocno obciążają procesor, a jednocześnie maksymalizują wykorzystanie RTX 2070 SUPER GAMING X, spadek płynności jest zauważalny, przy czym jest to spadek jedynie do 85 fps-ów. Myślę, że jakoś to przeżyjecie.

Tutaj już poprzeczka zawieszona jest znacznie wyżej. 45 klatek na sekundę nie jest wynikiem, który mógłby jakoś szczególnie satysfakcjonować. Z czego to wynika? Przede wszystkim z ustawień ray tracingu na poziomie wysokim bez jednoczesnego korzystania z technologii DLSS.

Gdzie więc szukać dodatkowych fps-ów? Wystarczy zejść z ustawieniami DXR tylko o jeden szczebel, by zyskać ekstra 10 klatek. Nie zmienia to jednak faktu, że to wciąż nie jest wydajność, jakiej moglibyśmy oczekiwać od komputera za ponad 8 tysięcy złotych.

Tak czy inaczej ze swojej strony proponuję następującą nastawę:

  • rozdzielczość WQHD,
  • włączony DLSS,
  • ray tracing na poziomie średnim.

Pozwoli to uzyskać pożądane 60 fps-ów. Graficznie wygląda to całkiem dobrze, choć miejscami brakuje lepszej metody wygładzania krawędzi.

Wysoko oceniane przez graczy Deliver Us The Moon „śpiewa i gra” na jednostce MSI i to w rozdzielczości 1440p. Jednocześnie jest to pierwsza gra, która może poszczycić się tak dobrze zaimplementowanym DLSS-em, wpływającym na poprawę osiągów.

W grze mamy do wyboru trzy rodzaje wygładzania krawędzi z wykorzystaniem deep learningu:

  • jakość,
  • zrównoważony,
  • tryb wysokiej wydajności.

Osobiście nie zauważyłem większych różnic w generowaniu grafiki w zależności od wybranego trybu, widoczny jest za to – i to sporo – ich wpływ na klatkaż. Przy wyłączonym DLSS notowałem średnio 77 fps-ów, tryb „jakość” zapewniał wzrost do 95 klatek, a zrównoważony – do ponad 110.

Komputer od MSI - Deliver us the moon

Przyznam, że po tym, co zobaczyłem w Control, w Red Dead Redemption 2 spodziewałem się najgorszego. Tymczasem dziki zachód tym razem nie okazał się olbrzymim wyzwaniem dla testowanego blaszaka.

Autorskie ustawienia „wysokie” z domieszką „średnich” gwarantowały nie tylko ładną oprawę graficzną, ale też rozsądne osiągi – ponad 80 klatek na sekundę w Full HD i aż 64 w rozdzielczości 2560 x 1440.

Przy rozdzielczości 1920 x 1080 i detalach ustawionych na „ultra” udało się osiągnąć imponujące 120 klatek na sekundę. Ale to jeszcze nic. Przejście na rozdzielczość WQHD bynajmniej wiele nie zmienia. Konkretnie wiąże się ze spadkiem o 10 klatek, co stanowi, prawdę mówiąc, tyle co nic.

Muszę przyznać, że duet: RTX 2070 SUPER oraz Ryzen 9 3900X radzi sobie w tej grze naprawdę wybornie, a przecież wyglądałoby to jeszcze lepiej, gdybym tylko podkręcił procesor i pamięci.

Znamy dobrze tytuł Ubisoftu od strony jego wymagań względem komponentów, więc test blaszaka w Assassin’s Creed: Odyssey mógł być traktowany w kategorii „rzucenia na pożarcie”. Tymczasem wcale nie było tak źle – 60 fps-ów przy rozdzielczości WQHD i ustawieniach „bardzo wysokich” i grubo ponad 80 fps-ów w niższej rozdziałce. Biorąc pod uwagę, o jakiej grze mówimy, trzeba przyznać, że nie są to bynajmniej złe wyniki.

Gdy wydawało się, że jednostki MSI nic nie jest w stanie pokonać, przyszedł czas na ogranie jej w Metro: Exodus. Jak pewnie część z Was wie, niespecjalnie polecam stosowanie w tej grze DLSS, jako że w wielu lokacjach skutkuje to powstawaniem artefaktów graficznych, co zresztą możecie zaobserwować na moim filmie.

Od strony wydajności rzecz wygląda następująco:

  • w rozdzielczości Full HD – ponad 70 fps-ów z włączonym DXR na poziomie „wysokim”, przy korzystaniu z DLSS i przesunięciu suwaków ustawień graficznych na „ultra”;
  • w rozdzielczości WQHD do gry w 60 klatkach na sekundę (przy ustawieniach „ultra” i włączonym DLSS) konieczna jest rezygnacja z ray tracingu;
  • jeśli natomiast nie chcemy rezygnować z niczego, tj. grać w rodzielczości WQHD, z włączonym „wysokim” DXR, ustawieniami „ultra” i wyłączonym DLSS, musimy liczyć się z osiągami na poziomie grubo poniżej 50 fps-ów.

Zapyta ktoś, dlaczego akurat Wolcen? To tytuł, przez który wróciłem do grania na pececie. Przy okazji zżerała mnie ciekawość, jak dobry komputer poradzi sobie z gatunkiem hack’n’slash. Co mogę powiedzieć? Jest lepiej, niż myślałem.

W rozdzielczości Full HD przy najwyższych możliwych nastawach graficznych notujemy więcej niż 100 fps-ów. Widać przy tym, że karta graficzna „się nudzi”, czekając na większe wyzwanie.

Nie mogłem jej zawieźć. Przełączyłem się na tryb 4K i tu okazało się… że RTX 2070 SUPER potrafi czasem wymiękać.

DLSS 2.0

W kontekście Deliver Us The Moon warto wspomnieć o jeszcze jednej kwestii. Gra „po cichu” wykorzystała wszystkie atuty DLSS drugiej generacji. Od teraz możemy mówić o tym już oficjalnie – NVIDIA ulepszyła swoją sieć neuronową głębokiego uczenia, zwiększając liczbę klatek, a przy tym zachowując wysoką jakość generowanego obrazu.

DLSS 2.0 wykorzystuje nowe techniki akumulacji czasowej. Ponadto szybszy model sztucznej inteligencji zwiększa dwukrotnie wydajność sensorów, a co ważne – wszystkie tytuły z zaimplementowanym DLSS-em będą korzystać z jednej sieci neuronowej, co skróci czas wprowadzania techniki do nowych gier komputerowych.

Komputer od MSI – temperatury i kultura pracy

Muszę powiedzieć, że jestem nieco zaskoczony faktem, że w testach z grami ten komputer tak dobrze wypadł pod kątem temperatur i szeroko pojętej kultury pracy. Z drugiej strony, czy aby na pewno gry stanowią duże wyzwanie dla Ryzena 9 3900X?

Procesor AMD Ryzen 9 3900X – kultura pracy

12-rdzeniowy i 12-wątkowy procesor AMD w tytułach growych był wykorzystywany „na pół gwizdka”. Największe obciążenie, jakie udało mi się osiągnąć – a miało to miejsce w trybie osobowym Battlefield 5 – nie przekraczało zanadto 50%.

Co się zaś tyczy temperatur – było cicho i chłodno, nie więcej niż 57 stopni Celsjusza przy niskich obrotach wentylatorów AiO MSI.

Postanowiłem więc sprawdzić kulturę pracy Ryzena 9 3900X w renderingu. I tak długotrwałe obciążenie procesora będzie skutkowało wzrostem temperatur rdzeni do 68 stopni Celsjusza. Idzie za tym również wzrost wartości obrotowej wentylatorów z poziomu 1050 RPM do blisko 1500, przez co hałas AiO staje się wyczuwalny dla przeciętnego użytkownika. Czego by jednak nie mówić, to wciąż są dobre wyniki w kontekście obudowy za bagatela 200 zł.

Kultura pracy układu graficznego MSI Geforce RTX 2070 SUPER GAMING X 8GB GDDR6

Tak jak zakładałem – konstrukcja GAMING X wypada tutaj znakomicie. 68 stopni Celsjusza przy RPM na poziomie 1200? Gdyby tylko każda karta graficzna mogła tak pracować…

Obudowa za 199 zł w konfiguracji wartej łącznie ponad 8000 zł?

Przyznam szczerze, że spodziewałem się po tej obudowie najgorszego. Myślałem, że obudowa za 199 zł kompletnie nie poradzi sobie z taką konfiguracją, w końcu mówimy o komputerze za ponad 8000 zł.

W rzeczywistości jednak wcale nie było tak źle. Można wręcz powiedzieć, że było nadzwyczaj dobrze. W cenie niecałych 200 zł za obudowę MSI MAG Forge 100M otrzymujemy przewiewność na naprawdę wysokim poziomie. Możemy co prawda spierać się co do jakości wykonania, ale jeśli spojrzymy na to, że mamy tutaj dostępne wentylatory, oświetlenie RGB, że mamy możliwość umieszczenia w obudowie komponentów emitujących sporo ciepła, to nagle się okaże, że ciężko znaleźć ciekawszą propozycję. Żałuję jedynie, że mamy tutaj wyłamywane śledzie, bo pod innymi względami jest naprawdę dobrze jak na produkt w tej cenie.

Podsumowanie. Czy warto postawić na PC od MSI?

Oczywiście trzeba tu nadmienić jedną ważną rzecz – nie jest to komputer w całości zbudowany z komponentów od MSI. Do tego jeszcze daleka droga, brakuje tu m.in. zasilacza czy pamięci operacyjnej. Powoli jednak tego typu konstrukcje pojawiają się na rynku.

Tak czy inaczej, test tego komputera wypadł naprawdę pomyślnie. Byłem wręcz zdziwiony, że obudowa za 200 zł jest w stanie tak dobrze poradzić sobie z ponadprzeciętnie wydajnymi komponentami; nic się nie zagrzało, nawet kiedy prowadziłem wielozadaniowe działania.

Nie zmienia to jednak faktu, że wciąż nie jestem fanem kupowania tak tanich obudów do tak drogich komputerów.

Materiał stworzony na podstawie filmu „TEST PC od MSI”